Jak szczelnie zakręcić słoik

Można zalać gorącym płynem lub zamknąć na spirytus.

 

Nalewamy kilka kropel spirytusu na dekiel, zapalamy i płonącym deklem zakręcamy słoik.

 

Zamykało się u mnie w domu w ten sposób dżemy za komuny i całą zimę wytrzymywały.

Nalewamy kilka kropel spirytusu na dekiel, zapalamy i płonącym deklem zakręcamy słoik.

Pewnie od wewnątrz tak jak bańki?

 

A co spirytusu to starałabym się o inne przeznaczenie :grin: :grin:

Nalewamy kilka kropel spirytusu na dekiel, zapalamy i płonącym deklem zakręcamy słoik.

Pewnie od wewnątrz tak jak bańki?

 

A co spirytusu to starałabym się o inne przeznaczenie :grin: :grin:

 

No przeca nie na wierzch :lol:

 

Chodzi o wypalenie tlenu spod dekla co uchroni przed psuciem.

 

Dziwne, ze nie znacie tego sposobu. :rolleyes: Bardzo praktykowany w moich rejonach.

 

Spirytus, inne przeznaczenie? Jak Ruscy ze szklanki?

A po cóż taka rozrzutność :question: :wink: :question: :wink: :question: :wink:

Wystarczy dostatecznie wysoko napełnić słoik, zakręcić i od razu postawić do góry nogami.

 

Oooopppsss ... do dołu zakrętką, oczywście :-)

 

Jeśli słoik nie jest wyszczerbiony i zakrętka OK, to nie ma prawa po wystygnięciu się rozszczelnić.

Ale tlen zawsze zostanie pod deklem. A jak jest tlen to jest i psucie.

 

P.S. gdzie znikł mój jeden post?

P.S.2 co wy macie z tym piciem spirytusu? :wink: :wink: :lol: :lol:

A jak jest tlen to jest i psucie.

 

 

Psucie następuje w wyniku działania bakterii, pleśni i czegoś tam jeszcze. Jeżeli ich nie ma to sam tlen (powietrze) nic nie popsuje.

A jak jest tlen to jest i psucie

teoretycznie tak, ale wierz mi, że w spiżarni mam 7-8 letnie powidła z węgierek i nic złego im się nie dzieje. Że o rocznym przechowywaniu nie wspomnę :-).

Są jeszcze beztlenowce, które w środowisku bez tlenu bardzo dobrze się czują.

Pytanie: czy pasteryzacja usuwa tlen?

 

jeśli do słoika napełniamy gorący (wrzący) wsad to samo się zdezynfekuje - temperaturą...

Kiedyś żona robiła kompot z wiśni i za namową sąsiadki "szybko" wekowała - czyli zalewała słoiki gorącym kompotem i do piwnicy.

Zadowolony byłem tylko ja , bo po kilku miesiącach miałem nawet fajne wino :wink:

To prawda ryzykowny to sposób bo wymaga szybkości - wsad musi być wkładany jako wrzący i natychmiast zakręcany

niech za przykład posłużą jabłka prażone - kiedy robię je ja żaden słoik(a raczej zawartość) mi się nie popsuł kiedy robiła je moja mama zawsze jej fermentowało...

Wg mnie kluczową operacją jest

Wystarczy dostatecznie wysoko napełnić słoik, zakręcić i od razu postawić do góry nogami

moim zdaniem niezbędne są trzy warunki:

- osiągnięcie temperatury właściwej dla pasteryzacji w całej objętości wsadu

- utrzymanie tej temperatury przez określony czas

- hermetyczne zamknięcie

 

rację ma Abratek, pisząc o szybkości - wtedy pierwszy warunek jest zapewniony automatycznie, drugi też - jeśli tylko nie pozwolimy słoikom zbyt szybko stygnąć, trzeci warunek jest oczywistą oczywistością

niech za przykład posłużą jabłka prażone - kiedy robię je ja żaden słoik(a raczej zawartość) mi się nie popsuł kiedy robiła je moja mama zawsze jej fermentowało...

Moja żona miesiąc temu zrobiła takie jabłka....

Wczoraj zostały nastawione na coś a'la cydr :grin:

Gratuluję :lol:

Ja wiem że to jest trudne - dotknięcie tak gorącego słoja nie należy do przyjemności, szczególnie jeśli są to kobiece ręce... zazwyczaj delikatniejsze od męskich

Jeszcze są w kuchni wszelkiego typu szmatki,szmateczki, przez które taki słoj można chwycić..i wtedy delikatne rączki się nie sparzą. :grin:

Witam!

Ja jestem wołany zawsze do zakręcania gorących słoików i używam do tego grubych rękawic roboczych, szmaciano-skórzanych.

Nie bez powodu pasteryzacja w 95°C powinna trwać ok 10min. Aby zginęły bakterie potrzeba trochę czasu.

Poza tym podczas gotowania (pasteryzacji) pod luźno położoną pokrywką wytwarza się dużo pary - wypiera ona powietrze i po zakręceniu i ostygnięciu skrapla się, co powoduje ograniczenie ilości tlenu i wytworzenie próżni w przestrzeni pod pokrywką.

Niektóre nasze przetwory tak zamykane stały chyba rekordowo 8 lat i były dobre do jedzenia.

Jeżeli do wygotowanych słoików włoży się długo ogrzewane, gorące powidła czy konfitury i zakręci wyparzoną pokrywką - też nie powinno fermentować.

Ale zalanie chłodnych owoców w słoiku nawet wrzącą zalewą daje duże ryzyko, bo zdezynfekuje się tylko wierzchnią część owoców - mikroby znajdujące się głębiej mogą przeżyć i wtedy zrobią swoje.

Samo zapalanie spirytusu bez wyparzenia słoi, pokrywek i nałożenia gorących przetworów też jest ryzykowne - w zasadzie zapewnia tylko próżnię.

Astemio! Za zwyczaj do owoców dodajemy cukier. Był taki "gość" co krzyczał że cukier krzepi. Tak, ale to za mało wie i już na Wiejskiej nie przebywa. Cukier jest doskonałym konserwantem i zasypanie na zimno owoców w słoiku również nie spowoduje żadnych procesów gnilnych. Dodatkowa pasteryzacja nawet powierzchniowa jest też dobrym sposobem. Jeżeli owoce lub "wsad" nie został skażony to długa termiczna obróbka raczej jest nie potrzebna. ( dotyczy owoców )Zamknięcie próżniowe wymaga jednak termicznego sposobu, żeby para wodna usuneła inne gazy. Zamykanie gorącego wsadu, dokręcanie na ciepło jest mało efektowne i zawiera kilka % podciśnienia, co owocom w zupełności wystarczy przy dodatku cukru.

A więc suma-sumarum :wink: Słoiki należy pasteryzować , nawet kilka razy , by przedłużyć żywotność , by Henio :grin: nie miał pociechy z kompotu :wink: , a piesio z wyrobów z mięsa:grin:

Słoiki należy pasteryzować , nawet kilka razy , by przedłużyć żywotność

 

Przecież owoców nie musisz pasteryzować kilka razy .

 

Pozdrawiam

...Astemio!...Cukier jest doskonałym konserwantem...

Andyandy! :grin:

Oczywiście, że masz rację.

Ale jest też nazywany - słusznie moim zdaniem - białą śmiercią i mimo, że np. słodziłem sobie kiedyś mocną herbatę dwoma czubatymi łyżeczkami (tylko taką mogłem wypić delektując się jej smakiem), to teraz bardzo ograniczyłem jego spożycie i słodką herbatę piję od święta. Zużywam go inaczej :grin: .

Dodatkowo, konserwantem cukier jest dopiero w razie jego dużej zawartości w produkcie - z moich doświadczeń wynika, że pewność można mieć przy ok. 50% - a to jest mocno niezdrowe.

Mimo to robię czasem surową galaretkę z soku czarnej porzeczki i cukru, 1:1 - benedyktyńska robota z wyciskaniem soku, ale smak ma boski, sama albo np. do wędliny.

I mimo to ( i zamykania z płonącym spirytusem) miałem przypadki "wzdymania" się słoików - ciekawe, że jakby nie fermentowały, smak był nadal dobry, ale zawartość się spieniała i "eksplodowała" przy otwieraniu.

Dlatego jestem zwolennikiem mniejszego dodatku cukru do wszelkich przetworów, kompotów itp. i ich 10 min pasteryzowania - jak inaczej np. zabezpieczysz swojski przecier pomidorowy na zimę, tu się cukru nie dodaje, a po pasteryzacji nie zepsuł mi się żaden od lat, no, może jeden, dwa, ale to była wina uszkodzonej pokrywki.

Doskonałą rzeczą pod praktycznie każdym względem - nie tylko jako konserwant, ale np. dla diabetyków - jest ksylitol, tzw. cukier brzozowy (pod względem chemicznym jest to alkohol :grin: ), jedyna wada to cena. Przy większej ilości jakiś czas temu trzeba było zapłacić ok. 50zł/kg.

Niektórzy robią na nim przetwory, używając go zamiast dodatku cukru.

Tutaj ciekawy tekst o ksylitolu:

http://www.gajanea.pl/_pdf/ksylitol-nexus.pdf

Dlatego jestem zwolennikiem mniejszego dodatku cukru do wszelkich przetworów

 

Możecie wierzyć lub i nie ja nie dodaję cukru do żadnych zapraw które wykonuję i nie ma problemu by się psuły i otwierały słoiki

 

 

Pozdrawiam

Ja wierzę. Ale pasteryzujesz zaprawy? Przetwory(?)

Zaprawy...? - jakie to zaprawy, bo mnie się kojarzy z murowaniem :grin:

Obróbka termiczna jest podstawą i czystość obowiązkiem. Odpowiedni „materiał” zastosowany to również sukces. A jak nie spełniamy w 100% warunków to też nie problem, tylko grzejemy ponad 65 st przez godzinę i gotowe. Najlepiej spytać babcie – robią to od dawna bez internetu.

Jeżeli pomimo wszelkich starań coś się zepsuje, to tak miało być. :shock:

Zaprawy...? - jakie to zaprawy, bo mnie się kojarzy z murowaniem :grin:

 

Jeszcze na cukier nie murowałem a już kilka chałup pomurowałem :lol: . Miałem na myśli kompoty , powidła itp . Tak , pasteryzuje średnio 15 -20 min od zagotowania . Jeszcze mam kompoty i powidła od kilku lat .